Strona:PL Michał Bałucki-Doróżkarz nr. 13.djvu/053

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— I gdzież się on teraz obraca? — dał się słyszeć głos drugi, pełniejszy, świeższy.
— A kto go wie. Może gdzie w Paryżu został markierem przy bilardzie, jeżeli sobie w łep nie palnął, bo nic innego nie pozostawało mu do zrobienia po owym haniebnym czynie, którego się dopuścił.
— Cóż on takiego zrobił?
— Co? Nadużył naszego zaufania i wszystkich nas w pole wyprowadził, bo żył jak milioner, i wszyscy traktowaliśmy go jako milionera, aż tu po jego zniknięciu pokazało się, że miał zaledwie głupie sto kilkadziesiąt tysięcy, które w kilka lat przeszastał. Pomyśl, co to za kompromitacya była dla mnie, który go rekomendowałem w najpierwszych domach, wprowadziłem do klubu. Hrabina Aurora do dziś dnia zapomnieć mi nie może, że flirtowała z nim parę miesięcy; nawet coś podobno było między nimi. Traktowała go, jak człowieka z naszych sfer, ufając mojej rekomendacyi, a gdy się dowiedziała o istotnym stanie rzeczy, mdlała, awantury wyprawiała, że dała się podejść tak niegodnie! Ale mój drogi, któż mógł przewidzieć, że to takie nędzne indywidyum, a potem oszukało niegodnie? Mnie samego zarwał na kilka tysięcy, ma foi, jak mnie żywego widzisz.
Hulatyński nie mógł już dłużej wytrzymać i obrócił się, aby zobaczyć, co to za człowiek, który takie bezzecne brednie i oszczerstwa na niego wygaduje? Zobaczywszy, zatrząsł się z oburzenia, gdyż w mówiącym poznał majora Rąbigoszewskiego, znanego pieczeniarza i wyzyskiwacza młodych ludzi, którego poufale Papkinem, Papciem nazywano.