Strona:PL Mendele Mojcher Sforim - Szkapa.pdf/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ze wszech stron biegli łobuzy i ulicznicy, goniąc suchą, wychudłą szkapę, rzucając na nią kamieniami i szczując całem stadem psów najrozmaitszych gatunków („fun alerlaj porodes”). Prawda, że część tych psów szczekała tylko, warczała, pokazywała zęby, część jednak kąsała i gryzła ile tylko mogła.
Nie mogłem stać zdaleka i obojętnie patrzyć na tak nieuczciwy postępek. Trzeba mieć przecież litość, a podobne znęcanie się oburza poczucie ludzkości; po drugie, nie mówiąc już o litości, szkapa ma wszelkie prawo do mojej opieki, ponieważ wkupiłem się na członka do „towarzystwa opieki nad zwierzętami,” które wcale sobie nie życzy, żeby prześladowano i męczono żywe stworzenia, gdyż te mają także krew i kości i prawo życia na równi z nami.
Nie chcę ja się tutaj zapuszczać w stare i głębokie wywody o ludziach i bydlętach; niech będzie tak, jak powiadają, że ja, człowiek, jestem celem stworzenia, doskonałością pomiędzy wszelkiemi tworami — że tylko dla mnie, dla zaspokojenia moich potrzeb i przyjemności żyją inne stworzenia na świecie. Niechże już tak będzie, że jako człowiek jestem królem i panem wszelkich istot, że one muszą mi służyć, dźwigać ciężkie jarzma i składać dla mnie nawet swe życie w ofierze; niemniej jednak mam przecież dla tej