Strona:PL Mendele Mojcher Sforim - Szkapa.pdf/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W takiej to dolinie zatrzymał się djabeł, tu bowiem było jego mieszkanie.
Zaraz zaprowadził mnie Aszmodaj przez szczelinę pomiędzy skałami, do jakiejś ogromnej pieczary, której dzikości w tysiącznej nawet części nie potrafię opisać. Tutaj płynęła rzeka czarnego atramentu, a na jej brzegach rosły lasy piór. W lasach kręciło się pełno djablików; pewien rodzaj stworzeń, coś niby małpy, mające jednak pewne podobieństwo do ludzi. Zobaczyłem zdaleka, jak szatani pochwycili moją biedną szkapę, wykąpali ją i unurzali wielokrotnie w atramencie, tak że wyszła stamtąd czarna i zamorusana, jak djabeł.
— To jest moja kancelarya — odezwał się do mnie Aszmodaj; tę rzekę i lasy na jej brzegach rosnące przygotowałem umyślnie dla twoich braciszków. Będą też o nich pisali i pisali, dopóki wystarczy atramentu w kałamarzu i piór w lasach. Z rzeki rozchodzą się kanały i rury atramentociągowe daleko, do najrozmaitszych okolic; do różnych redakcyj i do gabinetów pewnych osób. Ten kanał numer 999,999 doprowadza atrament do biur dnieprowickich gazeciarzy. Mam cały ocean atramentu, lasy piór, a pisarzy jak piasku!..
Świsnął i ze wszystkich stron lasu zaczęli się zlatywać djabli, jak muchy; potem uszykowali się