Strona:PL Mendele Mojcher Sforim - Szkapa.pdf/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XII.
Żaden taniec nie zastąpi jedzenia.

Szkapa obrzydła mi już z powodu swego sprawowania się. Uważałem ją też za straconą, straconą na zawsze. Nigdy już ona nie wyjdzie na ludzi. Widocznie wrogowie jej mieli słuszność, świat nie zwaryował jeszcze... prawdopodobnie już jest ona taka nieszczęsna — ma jakąś chroniczną, nieuleczalną chorobę od Boga. I rzeczywiście, po co się z nią ceckać? po co ją niańczyć? Poczekam jeszcze trochę, pomyślałem sobie, dopóki dzień się nie zrobi na dobre; a potem pójdę już sam, nie powiedziawszy jej nawet „bądź zdrowa” nie pożegnawszy jej wcale! Niech sobie robi co jej się tylko podoba! mnie już ona nic a nic nie obchodzi...
Gdy tak nadąsany usiadłem, szkapa przybliżyła się cokolwiek, popatrzyła na mnie uważnie i zapytała bardzo spokojnie:
— No — powiedz dlaczego uciekłeś przed chłopem, ledwie żywy ze strachu?