Strona:PL Mendele Mojcher Sforim - Szkapa.pdf/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Byłem najpewniejszy, że szkapa ucieszy się niezmiernie tą wiadomością, że aż jej zdrowia przybędzie, gdy usłyszy takie słowo; że jak to powiadają, rękami i nogami okazywać będzie wielką radość i składać dziękczynienia i chwałę naprzód Temu, przed którym jeszcze rąk nie umyłem, a potem mnie, wysłańcowi Jego, mnie, który jej tak radosne wieści przyniosłem!
Przyznaję, że mam dziwną przyjemność wówczas, gdy mi kto dziękuje za wyświadczone dobrodziejstwo. Wówczas uczuwam bowiem, że ja jestem panem, a on moim niewolnikiem; ja jestem człowiekiem szlachetnym, uszczęśliwiającym drugich, miłosiernym — a on?.. Et, co on!? Mnie, ma się rozumieć, należy wszystko... i pieniądze i przyjemności... a jemu co?
On powinien się cieszyć, że taki człowiek jak ja, zmiłował się nad nim i dał mu coś.
Przecież mógł odemnie łatwo doznać złego... Naprzykład gdyby przyszedł do mnie i chciał prosić o to, na czem jego życie zależy, a co dla mnie po prostu jest głupstwem — to ja mógłbym być wtedy akurat w złym humorze — mógłbym na niego krzywo spojrzyć, niedopuścić go do słowa i zakręcić nosem tak, że nie wiedziałby nawet którędy do drzwi trafić.
Jednem spojrzeniem mógłbym go zgnieść, jak muchę — i wszystkie jego nadzieje, za pozwoleniem