Strona:PL May - Matuzalem.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Dostarczono ich wreszcie. Matuzalem wlał zawartość czterech butelek do swego kufla, podniósł go ku kapitanowi i rzekł:
— Piję tę kropelkę do pana!
— Jak? Co? — zapytał Turnerstick. — Jak? Kropelkę? Pan to nazywa kropelką?
Zanim skończył, kufel Matuzalema był już pusty. Student znów wlał weń cztery flaszki, wręczył go kapitanowi i rzekł:
— Naturalnie, że to tylko kropelka. Teraz na pana kolej. Mam nadzieję, że nie skompromituje się pan, jak wobec tych gapiów kulisów!
— Skompromitować? Ba! Czy tkwił już pan kiedyś w gardle marynarza? Na pewno nie utkwiłbyś w niem na długo. Pański kieliszeczek wcale mnie nie przeraża. Prosit, mój drogi przyjacielu de Bouillon!
Fidusit! — skinął imiennik zdobywcy Jerozolimy.
Turnerstick dowiódł w istocie, że jego słowa nie były pustą przechwałką. Wychylił do dna cały kufel. Godfryd wyjął mu szklanicę z ręki, napełnił — i nie wylał zawartości za kołnierz.
Gospodarz i kelner przyglądali się zdaleka w niemym podziwie. Nie widzieli jeszcze takich pijaków. Gruby Holender, mimo pracy nad mięsem, zauważył tę scenę. Był z rodu wspaniałych żarłoków. Ujrzał przed sobą ludzi, którzy umieli równie dobrze pić, jak on jeść. Przypadło mu to do serca i zatarło niedawne urazy. Pragnął wyrazić im swoje uznanie. Dlatego

76