więc wleciałem tutaj i zażądałem sprowadzenia policji i władz miejscowych. Zamiast nich przybyły te błękitne uniformy, które potrafią tylko rozdziawiać gęby. Czy to obyczajne, czy to ma jakiś sens?
— Nie, ale wyraża podziw dla pańskiej znajomości języków — —
— Bodajby tak było; nie miałbym urazy.
— Niestety, ci ludzie, zdaje się, za mało zajmowali się chińskim językiem. Tu przeważnie używa się pitche — żargonu angielskiego. Jeśli pan chce się porozumieć, to musisz się posługiwać angielskim.
— Niestety, zdaje się, że pan ma słuszność. Ale czy to nie hańba, tutaj, w Hong-Kongu, nie rozumieć języka miejscowego? Zresztą, podobnie jest w Niemczech, Bawarczyk nie rozumie Saksończyka, a że mówię najlepszą chińszczyzną i posługuję się wytwornemi końcówkami, więc ci hołysze nie mogą się zorjentować w mojej elokwencji. Będę zatem musiał posługiwać się angielskim, aby dochodzić swych praw. Ale wówczas hultaje muszą ponieść karę, wzorową karę. Muszę ich dostać w swoje ręce. Przetransportuję ich na swój okręt i każę z nich trzeć pasy, ażeby na wieki wieków zapamiętali, kogo nieśli w palankinie!
Głos jego dyszał głębokim gniewem. Policjanci i służba hotelowa nie odstępowali go, ciekawi dalszych wypadków. Zachowanie się kapitana było dla zjawiskiem niezwykłem, a cóż dopiero wygląd trzech przybyszów w akademickich strojach. Nie
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/69
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
65