Strona:PL May - Matuzalem.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dostateczną szerokość stopni, przeprawę. Zatrzymał się przeto na czwartym czy piątym stopniu, aby przynajmniej zamknąć parasol, ale wówczas zaplątał się w długiej gumie. Parasol wypadł mu z ręki. Chcąc go uchwycić, stracił równowagę i ześlizgnął się wdół.
— Godfrydzie, trzymaj mocno łajkę! — zawołał Matuzalem, wypuszczając ustnik.
Grubas wpadł nań takim ciężarem, że student nie zdołał utrzymać się na nogach. Obaj zwalili się ze schodów na ziemię.
Matuzalem zerwał się natychmiast; grubas został na ziemi i krzyczał:
Mijn God, mijn hemel, o mijn rug en mijne neus! Daar ligg ik hoe een walvsch in de fontein! Ik ben dood! Goede nacht, dij boose wereld! — Mój Boże, moje niebosa, o mój grzbiet i mój nos! Oto leżę jak wieloryb w studni! Jestem martwy! Dobranoc, zły świecie!
Godfryd zdołał utrzymać fajkę. Szedł nadół, aby chustką strzepnąć pył z ubrania swego pana. Czyniąc to, zapytał:
— Jak się po holendersku nazywa parter?
Gelykvloers — odpowiedział Matuzalem.
— A siennik?
Stroozak.
— Dzięki!
Zwracając się do Holendera, który wyciągnął kończyny i zamknął oczy, zawołał:
— Mijnheer, czy chce pan zostać na gelykvloer-

111