Strona:PL Marya Konopnicka-Poezye w nowym układzie VI Przekłady 214.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wiersze, bukiety dziwnego ogromu,
Jak deszcz spadały... płeć piękna zajęta
Była strojami kosztownemi, które
Zdradzały mocno zaczepną naturę.

Tak, do ogrodu raz wkradła się panna
W stroju rusałki, z kosą rozpuszczoną,
By czekać księcia, gdzie biła fontanna;
Kąpiel tu była surowo wzbronioną.
Przyszedł i sądził, że go mgła poranna
Łudzi... Gdy prawda została stwierdzoną,
Cofnął się, jakby uciekał przed osą,
Wołając: «Niech jej bieliznę zaniosą».

Więc, by mieć spokój, zostawał w swym dworze;
Ale i tutaj bywał nachodzony,
Przy grze, przy stole, kiedy kładł się w łoże,
Bo każdy sługa mógł być przekupiony.
Sam nawet wezyr, co miał córki hoże,
(Tytuł kokietek był im przysądzony),
Przysłał z nich jednę do księcia z depeszą:
«Papa jest chory, a kurjery śpieszą».

Wreszcie, gdy wszystko przebrało już miarę,
Książe się uciekł do takiej odprawy:
Wiernym poddanym, za uczuć ofiarę,
Wyraził dzięki i afekt łaskawy,