Strona:PL Marya Konopnicka-Poezye w nowym układzie VI Przekłady 212.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I święty Paweł rozkosz zwie przywarą,
Choć na wzmocnienie — konieczny warunek —
Zaleca puhar. Któż grona przeklina,
Gdy go odurzą flasze pełne wina?

Wszak z tem się drażnim, co nam miłe bywa:
Pozna uroki kobiet, kto je łaje.
Cała Hussejna wymowa złośliwa
Zdradza słabostkę i lekkie zwyczaje…
W czarnej swej skórze, prostak ten ukrywa
Właściwe sobie cnoty, choć się zdaje
Teraz bezczelnym, rozpustnym, cynicznym,
Niezawsze bywał tak pessymistycznym.

Niegdyś go w smutek pogrążała błogi
Wełnisto-włosa piękność pokolenia;
Lecz odkąd handlarz dusz porwał ją srogi,
Wygasł żar tego czarnego płomienia.
Dziś zna «kobiety» tylko w liczbie mnogiej.
Czas jednak, czarną swą żagwią zniszczenia,
Czarnej sylwetki nie starł z czarnej duszy…
Łatwo więc miłość, choć cudza, go wzruszy.

I chociaż zaraz chrapnął prawowiernie,
I siedem długich godzin spał głęboko,
Ciekawość jednak kłuła go jak ciernie,
Czy też odszukał książe modrooką?