Strona:PL Marya Konopnicka-Poezye w nowym układzie VI Przekłady 187.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z pobladłą twarzą, w pośrodku komnaty,
Wstrząsany dreszczem stał przed wiernym sługą,
Przygryzłszy wargi, i słuchając bacznie,
Ilekroć wietrzyk w drzewach szumieć zacznie...

Księcia zdobiła szata purpurowa,
Gronostajami wkoło bramowana;
Rękojeść szabli jego szmaragdowa
Zawstydzić mogła skarb wielkiego chana;
Lustro pochlebne szeptało mu słowa...
Że piękna była postać młodociana,
Dawno już wiedział; wszak pochwał czczym dymem
Był okadzany i prozą i rymem.

Lecz jakże z wieszczką równać się w urodzie
I najpiękniejszy ze śmiertelnych zdoła?...
To też od rana niepokój go bodzie,
Czy narzeczona nie uzna go zgoła
Brzydkim?... Kto wie też, czy przy swej przyrodzie,
Człowieka zechce pokochać?... z czoła
Odgarnął ręką, od gorączki drżącą,
Bujnych swych włosów gęstwę czarną, lśniącą.

Przyjdzie?... Nie przyjdzie?... A nuż przedsięwzięcia
Królowa wieszczek nie uzna?... A może
Matka zabroni wybrać córce księcia?...
Pewno w pałacu jej, o każdej porze,