Strona:PL Marya Konopnicka-Poezye w nowym układzie VI Przekłady 165.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Negrowi, który błysk jakiś przelotny
Miał w czarnem oku i fajkę wciąż palił.
»I cóż ty na to«? — rzekł do powiernika. —
A ów: »Wiedziałem, że książę ma bzika«!

Tegoż wieczora, gdy w chłodnym ogrodzie
Spoczął Kalilbad, nadszedł Mufty siwy,
O długiej, białej jak śnieg górski, brodzie,
Prosząc o posłuch. Starzec ten sędziwy
Niejedną duszę w świętym swym zawodzie
Chwale Allaha pozyskał; nie dziwy,
Że za igraszkę miał sobie dziecięcą,
Z dziwnych mar głowę uleczyć książęcą.

Nie chcąc jednakże tak nagle napadać,
Zasiadł do fajki i sorbetu czary,
I krotofilnie począł opowiadać
Dworskie i miejskie plotki nie do wiary,
I anegdotki, które umiał składać
Naprędce; wreszcie wytykał przywary
Młodego wieku, skarżąc się, że zawsze
Obłęd ogarnia umysły najprawsze.

»Naprzykład; mówią o Kalilbad-hanie,
Że jakąś wieszczkę chce wybrać za żonę...
Bardzo to pięknie! Lecz czyż w Alkoranie
Jest choćby słówko o nich wyrażone?...