Strona:PL Marya Konopnicka-Poezye w nowym układzie VI Przekłady 110.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

On także myśli, że już cuda działa...
Ja chcę pracować! Praca — mądrość cała.
Rzekł — i na Maury gnał, jak gradobicie,
Gdy trwożne stado chwyci na gór szczycie.
Dognał ich — siecze, padł szereg najbliższy...
Na stogu trupów coraz wyższy, wyższy,
Stał Cyd, jak wielka ponad morzem wieża,
Co fale gwałci, i w gwiazdy uderza
Bryzgami piany...
Południe już parło,
I Fadrikowi dawno wyschło garło.
Więc rzekł do Cyda:
— »Wstrzymaj się w zapędzie!
Coś chciał — spełniłeś. Niechże dość ci będzie
Na zbitych wrogów dobrej połowicy«! —
Jak duch, co sądne szale ma w prawicy,
Tak Cyd miecz dźwignął, i siekł po łbach twardo,
I po kolana we krwi — odrzekł z wzgardą:
— »Cóżem dokonał? Parę much zabitych,
A parę mdleje żarem słońca spitych...
I król to zmoże! Cyd coś więcej musi!
Tchórz, kto wpół dzieła odbieżeć się kusi...
Ja — w dno wypróżniam i kołczan i czary«. —
I znów bój zawrzał... Już z krwi idą pary,
A głowy lecą precz z przeklętych trupów,
Psy wyją, kraczą sępy żądne łupów,
Z czarnej posoki niewiernych się kurzy...