nego równoważnika właściwą mu funkcją społeczną. W ten sposób towar staje się pieniądzem. „Ci jedną myśl mają i moc: władzę swoją bestji podadzą, iżby żaden nie mógł kupić ani przedać, jedno który ma cechę, albo imię bestji, albo liczbę imienia jej“. (Apokalipsa).[1].
Pieniądz jest kryształem, który wyłania się z procesu wymiany, polegającego na tem, że przyrównywamy do siebie rozmaite wytwory pracy i przez to zamieniamy je w towary. Rozpowszechnienie i historyczny rozwój wymiany rozwija utajone w towarze przeciwieństwo między wartością użytkową a wartością wymienną. Potrzeba uzewnętrznienia w praktyce tego przeciwieństwa pcha do stworzenia samodzielnej formy wartości towaru i dążenie to nie ustaje dopóty, dopóki cel nie zostanie osiągnięty przez rozdwojenie towaru na towar i pieniądz. W miarę jak wytwory pracy przeistaczają się w towary, towar przeistacza się w pieniądz.[2]
Bezpośrednia zamiana wytworów zarazem posiada formę prostego wyrazu wartości i nie posiada jej. Owa forma brzmiała: x towaru A = y towaru B, forma zaś bezpośredniej zamiany brzmi: x wartości użytkowej A = y wartości użytkowej B[3]. Przedmioty A i B nie są tu towarami przed zamianą, lecz stają się niemi dopiero dzięki zamianie. Przedmiot użytku może stać się wartością wymienną dopiero wtedy, gdy przestaje być wartością użytkową dla swego posiadacza dzięki temu, że znajduje się w ilości przekraczającej jego bezpośrednie potrzeby. Rzeczy są ze swej istoty przedmiotami zewnętrznemi względem człowieka, a więc może się on ich wyzbyć. Aby to wyzbywanie się było obustronne, wystarcza, by ludzie milcząco uznali się wzajemnie za prywatnych właścicieli tych przedmiotów zbytu i wystę-
- ↑ Marks nie podaje, w którem miejscu znajduje się ten ustęp. Jest on zestawiony z dwóch różnych ustępów, mianowicie XVII, 13 i XIII, 17. K.
- ↑ To pozwala nam ocenić pomysłowość drobno-mieszczańskiego socjalizmu, który chce uwiecznić produkcję towarową, a zarazem znieść „przeciwieństwo między towarem a pieniądzem”, a więc sam pieniądz, gdyż istnieje on tylko dzięki temu przeciwieństwu. Równie dobrze możnaby znieść papiestwo, nie znosząc katolicyzmu. Piszę o tem szczegółowiej w „Zur Kritik der Politischen Oekonomie”, str. 61 i nast. (wydanie sztutgardzkie, str. 70 i nast.; wyd. polskie, str. 39 i nast.).
- ↑ Póki nie zamieniamy na siebie dwóch różnych przedmiotów użytkowych, a tylko, jak to często bywa u dzikich, oddajemy kupę najrozmaitszych przedmiotów, jako równoważnik za inny przedmiot, poty znajdujemy się dopiero w przedsionku bezpośredniej zamiany wytworów.