zdziczałe i zwyrodniałe. „Przygotowanie się do tej roboty nie wymaga żadnego wykształcenia umysłowego. Mało mają. sposobności do ćwiczenia się w swym zawodzie i jeszcze mniej dla rozwoju umysłowego. Płaca ich, choć względnie wysoka jak na chłopców, nie wzrasta w tym stosunku, w którym oni sami rosną, a znaczna większość ma mało widoków na objęcie lepiej płatnej i bardziej odpowiedzialnej posady dozorcy maszyny, ponieważ na każdą maszynę przypada zaledwie jeden dozorca, a nieraz 4 chłopców“[1]. Zaledwie podrosną o tyle, że stają się nieodpowiedni do tej dziecięcej pracy, t. j. najpóźniej z ukończeniem 17-go roku życia, zwalniają ich z drukarni. Stają się rekrutami przestępczości. Nieliczne próby dostarczenia im gdziekolwiek innego zajęcia rozbiły się o ich ciemnotę, nieokrzesanie, zwyrodnienie fizyczne i duchowe.
To, co mówimy o rękodzielniczym podziale pracy wewnątrz warsztatu, tyczy również podziału pracy wewnątrz społeczeństwa. Dopóki rzemiosło i rękodzielnictwo stanowią ogólną podstawę produkcji społecznej, dopóty wyłączna zależność wytwórcy od poszczególnej gałęzi produkcji rozbicie pierwotnej wielostronności jego zajęcia[2], jest niezbędnym czynnikiem dalszego rozwoju. Każda poszczególna gałąź produkcji znajduje na tej podstawie empirycznie [doświadczalnie] właściwą sobie formę techniczną, doskonali ją powoli, potem zaś raptownie krystalizuje ją, gdy już został osiągnięty pewien szczebel dojrzałości. Tu i owdzie zachodzą zmiany, które zawdzięczać należy bądź nowym materjałom pracy, dostarczanym przez handel, bądź stopniowemu przekształcaniu narzędzia pracy. Ale i to narzędzie, skoro tylko osiągnie kształt właściwy, wskazany przez doświadczenie, wnet zastyga w tym kształcie, jak o tem świadczy fakt, że nieraz przez całe tysiącolecia przechodzi bez zmiany z pokolenia na pokolenie.
- ↑ Tamże, str. 7, n. 60.
- ↑ „W niektórych okolicach Górnej Szkocji... według sprawozdań statystycznych, wielu pastuchów owiec oraz cotters (drobnych dzierżawców) wraz z żonami i dziećmi chodzi w butach własnoręcznie zrobionych ze skóry, również własnoręcznie wygarbowanej, w ubraniach, nie tkniętych niczyją dłonią, oprócz własnej, utkanych z wełny, którą oni sami strzygli z owiec, lub ze lnu, który sami uprawiali. Do przygotowania tych ubrań nie był potrzebny żaden kupny przedmiot, oprócz igieł, naparstka, szydła i nielicznych żelaznych części przyborów tkackich. Kobiety same przyrządzały farby z drzew, krzewów i ziół“ (Dugald Stewart w „Works. ed. Hamilton“, tom VIII, str. 327—8).