Jeśli on ma przewagę nad Heglem w stawianiu zadań, które stara się rozwiązać dla największego dobra ludzkości, to niedostatek jego stanowi zupełna nieudolność dialektycznego tworzenia nowej kategoryi. To, co stanowi ruch dialektyczny, jest to współistnienie dwóch stron sprzecznych, ich walka i zlanie ich w nową kategoryję. Jeżeli sobie postawimy za zadanie tylko wyłączać złe strony, to przez to samo wykluczymy możność ruchu dialektycznego. To nie kotegoryja, która się stawia i przeciwstawia sobie samej przez swą sprzeczne naturę, to p. Proudhon, który się męczy i traci siły pośród dwóch stron kategoryi.
Dostawszy się w ten sposób w wąwozy, z których trudno się wydostać legalnymi środkami, p Proudhon robi nadzwyczajny wysiłek i zdobywa się na skok, który go odraza przenosi do nowej kategoryi. Wtedy przed jego zdziwionemi oczyma odkrywa się seryja w rozumie.
Bierze on pierwszą lepszą kategoryję i samowolnie przypisuje jej zdolność usuwania niedogoduości z tej kategoryi, złe strony której chce usunąć. I tak podatki, jeśli wierzyć mamy p. Proudhonowi, usuwają niedogodności monopolu, wahania handlu znoszą złe strony podatków, a własność gruntowa — złe strony kredytu.
Biorąc z kolei jednę po drugiej kategoryje ekonomiczne i wystawiając jednę jako antydot drugiej, p. Proudhon dochodzi do tego, że z tej mieszaniny sprzeczności i antydotów tych sprzeczności układa aż dwa tomy sprzeczności, które pod właściwym podaje tytułem: „System sprzeczności ekonomicznych".
„W rozumie bezwzględnym wszystkie te ideje ... są zarówno proste i ogólne. W rzeczywistości dochodzimy do nauki przez rodzaj rusztowania, wzniesionego z naszych myśli. Lecz prawda sama w sobie jest niezależną od tych figur dialektycznych i wolną od kombinacyj naszego umysłu“. (Proudhon t. II, str. 97).
Oto nagle przy pomocy pewnego rodzaju kołowego ruchu, którego sekret obecnie znamy, metafizyka ekonomii politycznej stała się iluzyją. Nigdy p. Proudhon nie wypowiedział większej prawdy. To rzecz pewna, że z chwilą kiedy proces dialektycznego ruchu sprowadza się do prostego procesu przeciwstawiania złego dobremu, do stawiania zadań dla usunięcia złego, i do wystawiania jednej kategoryi jako antydot drugiej, kategoryje tracą swą samodzielność, ideja już nic funkcyjonuje, nie ma życia w sobie, ani się stawia ani się też rozkłada w nowe kategoryje. Następstwo kategoryj stało się pewnego rodzaju rusztowaniem. Dialektyka już nie jest ruchem bezwzględnego rozumu. Nie ma już dialektyki; jest co najwyżej czysta moralność.
Kiedy p. Proudhon mówił o seryi w rozumie, o logicznem następstwie kategoryj, zaznaczał, że nie chce nam dać historyi według porządku czasu, to jest zdaniem p. Proudhona, według następstwa historycznego, w którem przejawiły się kategoryje. Wszystko to dla niego działo się w czystym eterze rozumu. Z tego ete-