Strona:PL Marivaux - Komedye.djvu/064

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

TRYWELIN, do wróżki. Sądzę, iż możesz pani być zadowolona.
ARLEKIN, ciągle gniewnie, do Sylwii. Precz stąd, hultajko. Patrzcie to małe ladaco! Precz mi z oczu, do stu kaduków!
SYLWIA, śmiejąc się. Ha, ha, ha! jaki on pocieszny! Żegnam, żegnam; idę zaślubić mojego kochanka; na drugi raz nie wierz we wszystko co ci się mówi, pędraku. (Do wróżki) Pani, czy wolno mi odejść?
WRÓŻKA, do Trywelina. Wyprowadź ją, Trywelinie.


SCENA XXI, WRÓŻKA, ARLEKIN.

WRÓŻKA. Powiedziałam prawdę, jak widzisz.
ARLEKIN, z udaną obojętnością. Och! mało mnie to obeszło; ta mała brzydula ani się umyła do pani. Tak, tak, widzę teraz, że paniusia jest dobra, najlepsza. Och, jakiż ja byłem głupi! ale to nic, odrobimy wszystko kiedy będziemy mężem i żoną.
WRÓŻKA. Co, mój złoty Arlekinie, więc będziesz mnie kochał?
ARLEKIN. A kogóżby? toć to jasne, że miałem wzrok zmącony. Przyznaję, zrazu mnie to zmartwiło; ale teraz, za wszystkie pasterki ca-