Strona:PL Marian Zdziechowski - Pestis perniciosissima.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mieniwszy jako wyklętych od Boga tułaczów myśli wszystkich niemal filozofów od wieku XVI-go do dziś dnia do H. Spencera i zaliczywszy w ten poczet nawet Kartezyusza i Leibnitza, którzy mniemali, że są w zgodzie z Kościołem, nawet Malebranche’a, który był pobożnym kapłanem, kończy następującym wykrzyknikiem: «Quousque tandem! Kiedyż będzie koniec szaleństwu? O myśli wolna czy istnieje nonsens, którego nie wygłosiłaś? Nie, ona — ta myśl wolna wiecznie błądzić będzie, bo niezmierzoną jest negacya w objawach swoich i niezmierzoną może być liczba szaleńców».
Ciągłe mieszanie teologii z matematyką wyrabiając nieubłagany absolutyzm w sądach, wysusza serce i pozbawia zdolności oryentowania się w dziedzinie moralnej. «Prawda może być tylko jedna — pisze X. Hormann, — więc wszystko co nią nie jest, jest fałszem». Nikt temu nie przeczy. Tylko twierdzenia tego nie wolno stosować w teologii z tą samą bezwzględnością co w matematyce, mając bowiem do czynienia z sumieniem ludzkiem, trzeba przedewszystkiem starać się być sprawiedliwym, aby dogodzić Temu, który nauczał: «A jako chcecie, aby wam ludzie czynili, także im i wy czyńcie» (Ev. Luc VI. 131). To jest pierwsza powinność. Więc trzeba rozróżniać między fałszem świadomym, a nieświadomem błądzeniem, które bywa wynikiem szukania prawdy — w szukaniu zaś tem, trzeba poznać rodzaje jego i odcienie i umieć dojrzeć te