Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Ryngraf.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy mnie zabijecie, będzie to zemsta, ale gdy jego dotkniecie, to będzie kryminał przed ludźmi i Bogiem.
Hiszpan zwrócił się do córki.
— Mercedes, przynieś temu żołnierzowi posiłek — rzekł.
Dziewczyna po chwili podała porucznikowi sałaty i owoców. Przyjął i, podziękowawszy, zaczął jeść chciwie.
— I trucizny się nie boisz? — spytał Alcad.
— Boję się tylko podłości — odparł spokojnie.
— A masz na sobie jaki znak święty?
Konstanty odchylił mundur i pokazał szkaplerzyk narzeczonej.
Ojciec i córka przeżegnali się.
Raniony się poruszył i poprosił pić słabym szeptem. Kolega pochylił się nad nim i uniósł głowę. Dziewczyna podała mu wody.
— Obmyj sobie twarz! — rzekł Alcad.
Porucznik ramionami ruszył i, wlepiwszy wzrok w chorego, zapadł w ponure rozmyślanie. Nagle głowę podniósł, wstał i przystąpił do starego.
— Muszę wracać! — rzekł. — Na Bożą wolę i na waszą szlachetność zostawiam go. Dobył z kieszeni woreczek złota i na stole położył.
— Nie mam więcej — dodał — łupów nie umiem brać, a te pieniądze moje własne, mo-