Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Ragnarök.djvu/228

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

trzeba podnieść cenę siana, drzewa, ryby i innych. Trzeba czyścić sianożęcie, puścić siesiery w dzikie ostępy. Trzeba zniszczyć i wytępić, wygnać łosia i dzika, głuszca i cietrzewia, i sarny niewinne. Pójdzie precz i wilk rabuś i lis jurysta, ale tych ludzie zastąpią. Lecz tamci przepadną i zaco, jakiem prawem? Bo słabsi! Pan ich nie zna? Ja ich panu wszystkich pokażę, ze wszystkiemi zapoznam, i pan porówna ten świat napchany ludźmi i fabrykami, i ten świat zwierza i natury. Zobaczy pan gdzie lepiej i kto lepszy. Stary już jestem i tego nie zobaczę, i może, da Bóg, i wy jeszcze tego nie dożyjecie, ale straszna będzie ziemia, gdy na niej zostanie tylko człowiek mądry i silny, i wszystko to tylko, co on wytworzy, wymyśli, wychowa i zbuduje!
Wstał pan Piotr i dodał:
— Będzie straszne, bo to, co teraz jest chorobą, będzie stanem ogólnym ludzkości. Pomsta przyjdzie na to, czem się najwięcej szczyci homo sapiens. Świat ludzki skończy zwyrodnieniem ciała i obłąkaniem rozumu. Postęp, cywilizacja, wynalazki, walka o byt, nauki, sztuki, zbytek, wygody to wszystko stopnie do rozstroju ciał i dusz, do szaleństwa i śmierci za życia. Ludzie, wy przecie jeszcze zdrowi i przytomni, nie krzywdźcie słabszych, nie tępcie, co Boże, nie zmieniajcie, co wieki trwało, milczcie o dochodach i zyskach, zostawcie ten szmat dziki w jego dzikości, tych ludzi natury z ich naturą, tego zwierza w jego łozach i haszczach, nie naprowadźcie tu rachmistrzów i mierników, bo popełnicie ciężki grzech!
Niemirycz poczuł na sobie wzrok Jadzi niespokojny, trwożny, pytający. Zrozumiał, co myślała.
— Nie, nie — szepnął — my nic nie zmienimy.