Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Lato leśnych ludzi.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Śmiały jest i spokojny! — rzekł Żuraw.
— A czy Orlik bojowy trudzi się i pracuje z umiłowaniem trudu i pracy.
— Radosny pracownik jest! — poświadczyła Szczepańska.
— Tedy Orlik bojowy jest naszym bratem i druhem serdecznym — rzekł uroczyście Rosomak, powstając i wyciągając prawicę.
Powstali wszyscy, ale w tej chwili rozległ się za chatą ruch, szamotanie, i rżenie końskie.
Nikt poprzednio nie zauważył, że Pantera z izby się wyślizgnął. Teraz rozwarły się szeroko drzwi chatnie i, tupiąc hałaśliwie kopytami, wkroczyła Agatka, cudacznie przystrojona.
Miała na szyi wieniec z nieśmiertelników złotych — na grzbiecie rozpostartą rysią skórę, a u grzywy przyuszach skórki kociąt. Stanęła na środku izby, trochę wystraszona i zarżała.
Na to hasło w otwartem oknie ukazał się łeb Łatanej Skóry, patrzącej dobrodusznie — i odzywającej się uspokajająco.
Za Agatką ukazał się Pantera i rzekł.
— Domowniki proszą wodza ze swym przyjacielem i obrońcą, i polecają mi złożyć mu łup zdobyczny.
Coto nie znał słów na odpowiedź, tylko objął Agatkę za szyję i całował ją w chrapy — wycierając nieznacznie o sierść łzy wzruszenia.
A potem wyprowadzili się razem na polanę i poczęli harcować we troje, bo i Bartnik przyskoczył do kompanii.