Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Lato leśnych ludzi.djvu/016

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




Przedwiośnie.

Rosomak i Żuraw zimowali w mieście; na straży leśnego raju został Pantera. Wieści zamieniano rzadko — i ptaki zimą nie śpiewają, a tylko czasem witają się i żegnają krótkiem, a wymownem hasłem zimowym „cierp, cierp, cierp“.
Więc gdy w końcu lutego ujrzał Rosomak kopertę z patykowatem pismem druha, rzekł tylko:
— Będzie wczesna wiosna; musiały już przybyć skowronki, kiedy się Pantera odzywa.
Otworzyli chciwie list — i czytali razem, dla pośpiechu i oczy im błyszczały uciechą:
— Wodzowi i druhowi pozdrowienie leśne. Donoszę wam, że wczoraj obudził się ze snu nasz domownik, Tupcio. Zasnął tak gruby, że ledwie się w bucie zmieścił, a wczoraj wyszedł tak szczupły, że cholewa mu była jak korytarz. Wgramolił mi się zaraz na kolana i pokłół na przywitanie, fukając: jeść! Pożarł masę sera i mleka, od razu rozpęczniał, a dziś, gdy to piszę, gania po całym domu, czyniąc nocną policyę na myszy. Ma się tedy ku wiośnie.
Ale Kuba twierdzi znowu inaczej.