Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Kamienie. Ciotka. Wpisany do heroldyi.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A ktoś podchwytuje spokojnie.
— Kto: verschollen? One? A my?
Patrzą po sobie i czyni się milczenie.
Istotnie, kto rozbitkiem? Te zmarłe, czy te żywe? W tych piętnastu czterdziestoletnich kobietach są wszystkie typy. Są elegantki dostatnie, udające jeszcze młodość i wdzięki, śmiejące się za wesoło — jedne, bo nie myślą, inne, bo wyobrażają sobie, że je tak widzą, jak one chcą się przedstawić. Są matki i mężatki, dumne ze swego stanowiska. Są wdowy, obarczone dziećmi, znękane i wyczerpane. Są stare panny zgorzkniałe, chore. Są sterane pracą zarobkową nauczycielki, są fanatyczki feminizmu[1], o oczach gorejących, a poradlonych, zmiętych, jakby skwarem spalonych, twarzach. Są włosy czernione i wszelkie odcienie siwizny, są postacie zatyłe potwornie i wychudzone na suchy badyl, są oczy zgasłe, lub tlące złym ogniem histeryi[2], są zmarszczki śmieszne i tragiczne, i wszelkie odcienie brzydoty lat czterdziestu, od upudrowanej maski — do barwy i zwiędnienia liścia opadającego.
Patrzą po sobie, i w duchu każda mówi o każdej:
— Jakże zbrzydła, zestarzała!

Żadna nie podniosła refleksyi[3]. Zaczynają gwarzyć — atmosfera się ociepla, przychodzą zwie-

  1. Dążenie do równouprawnienia kobiet.
  2. Choroba nerwowa.
  3. Uwaga, sąd, rozmyślanie.