Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Barbara Tryźnianka.djvu/290

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w członkach drżenie znużenia. Bezwiednym odruchem podniósł roletę i spojrzał na fotel w kącie. Nie było milczącego gościa.
Podszedł tedy i spojrzał na sztych. Przedstawiał Świętego Jerzego ze smokiem. Półgłosem Tomek gotycki podpis przeczytał: Equitum Patronum: i zamyślił się — jakby mozolnie rozwiązywał jakąś zagadkę.
A wtem wszedł ogrodnik — wzywając go do hrabiego.
Zastał go Tomek nad kartą geograficzną — i otrzymał szczegółową marszrutę.
Znowu był w domu zamęt — tylko wrzaskliwszy, weselszy — znowu zładowano kufry — tylko miejsce Wowa zajęła Milly — i sztucery zostawiono w willi.
Panna Mizzy poufale uderzyła szofera bukietem po twarzy, dała mu cygaro — powiedziała, że jest ein fescher Bursche i że winszuje Milly towarzystwa i samochód ruszył, już tym razem nie na żadne polowania do Styryi — ale do Lugano.
Po drodze dowiedział się Tomek od subretki, że »państwo« spędzają tak kilka tygodni nad jeziorami — a potem na sezon zjeżdżają na Rivierę — gdzie zwykłe około nowego roku przybywa i hrabina — ale zamieszkuje z ciotką w Mentonie, a hrabia zajmuje apartament w Nicei — w hotelu, prawie razem z panną Mizzi —