Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Barbara Tryźnianka.djvu/068

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Czego nie było w tych projektach. I wyścigowa stajnia, i park, i rozszerzenie pałacu, i nowe meble, i karety — i kucharz mistrz — i piwnica. Przepych, wykwint, wszelkie wymagania zbytku i użycia.
I cały dwór zagajski był jakby w baśni i każdy wreszcie śnił cuda — i tylko Tomek, zasypiając nad ranem, pomyślał ze zwykłym swym cynizmem:
— Byłbym ostatnim durniem, żebym, jak stryj, zbierał i gromadził i dostał od spadkobierców tyle wdzięczności. Jeśli on z tamtego świata coś widzi i słyszy — musi być rad z nas wszystkich. Ja od siebie dziękuję ci, stryjku, za te sto rubli, com dzięki tobie ze starego wydusił.
I tyle doktór Tomasz otrzymał pamięci od swej rodziny.
Jak Tomek przepowiedział, wieść o »szczęściu« Gozdawów gruchnęła, jak piorun, po okolicy.
Zjawił się Władek z żoną i teściową, która padła w objęcia pani Feliksowej, wzruszona i promienna. Przyjechali wszyscy sąsiedzi z powinszowaniem, udając wielką radość i życzliwość — od żydów, proponujących usługi i pieniądze, nie mógł się Tomek opędzić i traktował ich z najwyższem lekceważeniem — służba stała się pokorna i uprzedzająco usłużna. Matki panien na wydaniu zjadały oczami Tomka,