Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya trzecia 358.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jakże jest cudną! — głód, nędza, strapienie,
Długie tułactwo, tęsknota miłości,
Stracone szczęście i śmierci pragnienie —
Nic nie zmniejszyły uroku piękności.
Usta jej kwitną — jak wiosny marzenie,
A długie rzęsy z wyrazem tkliwości
Wznoszą się, jakby pytając miłego:
„Snem-że to wszystko?... Nie zbudzę-ż się z niego?...

„O mój jedyny! — cichutko szeptała —
Mnie tak jest w duszy, jakbym znów na szczycie
Wieży tej, wobec śmierci bliskiej stała!...
O jakże dziwnem w szczęściu jest to życie!
Daj mi dłoń swoję!... Terazbym nie chciała
Umrzeć, w najwyższej rozkoszy zachwycie!...
Teraz żyć pragnę — z tobą — i przy tobie...
Ja, com dziś napół prawie była w grobie!”.

Tu następują cztery bite karty,
A na nich długa miłosna rozmowa;
Którą, jak dywan kwiatów rozpostarty,
Kronikarz utkał w najdobrańsze słowa.
Lecz duch, do wyżyn swoich gdzieś wyparty,
Milczy; rozkoszy niemą jest wymowa!
A że i Hussejn rzucił się na łoże,
Nikt jej — na szczęście — podsłuchać nie może.