Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya trzecia 353.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Waży się! tańczy!... Jak dym lekką chmurką,
Ponad zgaszoną pochodnią drży w wietrze,
Tak ona krąży... dech niosący piórko
Mógłby ją także porwać gdzieś w powietrze...
Gołąbek lata nad tą wieszczek córką,
Która podnosi lica coraz bledsze —
A jej tamburyn, jak czarów muzyka,
Brzmi kędyś w chmurach — i dreszczem przenika.

Niemy, jak gdyby okrzyk mógł ocucić
Ducha, co igra ze śmiercią uśpiony,
Tłum nie mógł od niej spojrzenia odwrócić.
Kalilbad tylko, jak ptak raniony,
Pochylił głowę — i zdawał się smucić,
I siedział w sobie tylko zatopiony
I myślał o tem, że nim zajdzie słońce,
On wybrać musi... I serce miał drżące.

Nagle — z błękitów wysokich dolata
Śpiew przenikliwy — aż do jego ucha...
Czy on śni?... głos ten, przez tak długie lata
Stracony — on go dzisiaj znowu słucha!...
Dreszcz mu gorący po żyłach przelata...
Podnosi oczy — i widzi, jak ducha
W powietrzu — postać drobną, ukochaną,
Złotemi łuny zachodu oblaną!