Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya trzecia 352.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz ona po nią schylić się nie raczy;
Iskry radości w oczach jej nie płoną.
Jej ruch, namiętny ból tylko tłómaczy,
Ucieczkę smutną — i pogoń stęsknioną...
Cóż ją obchodzi cały tłum dworaczy?
Ach! jednę tylko źrenicę zwróconą
Chce mieć na siebie — lecz ta jej nie błyska...
Nie wie, że cierpi — i że tak jest bliska.

Trzykroć się skłania; a blade jej czoło
Dotyka ziemi; — nagle szybkim ruchem
W powietrze rwie się, oblatując wkoło
Wieżę, w pośrodku równiny... z wybuchem
Jakiegoś szału, stopką swoją gołą
Przefruwa schody — jakby była duchem —
I na wierzchołku staje jednym skokiem,
Wiejąc zasłoną, jak mglistym obłokiem.

W tysiącu piersi serce uderzyło
Zgrozą, kiedy tak na blanku zwieszona,
Gdzie ludzkiej stopie postać się nie śniło,
Dziewczyna drobne wyciąga ramiona!...
Czyż śmierć zakończy tę zabawę miłą?...
Czy się odważy tancerka szalona
Na szczupłej, stopkę szerokiej przestrzeni,
Kręcić się nakształt wirowych promieni?