Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya trzecia 298.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Książe! — wyrzekła wreszcie grubym głosem,
Jaki z ust wieszczki od początku świata
Nie wyszedł (zgadłby słuchacz z lepszym nosem,
Że nie ambrozya z ustek tych zalata),
Przebaczam, nad twym litując się losem,
Żeś złamał koło, które nas oplata.
Jeśli przysiężesz wierność i milczenie,
Usłyszysz rzeczy ważne nieskończenie.

„Znasz już zapewne wsławione imiona
Cnej Mofetuzy oraz Kankrelady?
Patrz! tych to wieszczek para uwielbiona
Chce ci łask swoich użyczyć i rady.
Pragniesz, by z świata duchów narzeczona
Żoną ci była, o młodzieńcze blady?
Jest takie dziewczę, więc nie trać otuchy,
Jednym zamachem dwie zabijem muchy.

„Wiedz, że prawdziwa wieszczka czystej rasy,
Która się waży poślubić człowieka,
Chociażby króla, na wieczne już czasy
Wygnana, próżno przebaczenia czeka.
Taka-to kara, za miłość Karkasy
Dla Foh książęcia, dotąd się przewleka;
Z krainy wieszczek za chwilę słabości
Wyklęta, żyje w ciężkiej samotności.