Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya trzecia 276.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Odkąd się życie po relsach, wrąc, toczy
I leci z parą — śniąc tylko o złocie,
Któż muz wybrańca chce widzieć na oczy,
Lub słuchać w zgrzycie maszyn i łoskocie?
— „Dla nie palących” — tłum trzeźwy się tłoczy;
Ty Auerbacha dobywasz w przelocie...
Zaledwo został przez ciebie odczuty,
Świst... słychać okrzyk: „Stacya! trzy minuty!”

Bogi wszechmocne! cóż pocznie w tej wrzawie
Mówiące rymem tylko „wieszczek dziecię?”
Sądzę, że nikt z was trzech pieśni w oktawie
Z rękawa łatwo nie wytrząśnie; przecie
Tłum ani głową nie skinie łaskawie...
Przyjaciel nawet, z zwątpieniem poecie
Rękę podaje... a wielka krytyka
Brak mi trzeźwości współczesnej wytyka.

Mniejsza! dni lepsze ujrzy, kto dożyje...
Co do mnie, choćby ludzie śmiać się mieli,
Czar stary łatwo duszę mą podbije.
Strofa Aryosta zawsze mnie weseli.
Pył — i dym, który nad głową się wije
W wiecznego piękna spłókuję kąpieli...
Na wielkiej drodze, wbrew karnej ustawy
Pas rozwiązuję — i pluskam w oktawy.