Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya trzecia 207.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zaparli chałupę,
I „befel” gwoździem do wrótni przybili.
Więc dzieciąteczka zgarnęłam na kupę,
A to najmłodsze, co płacze i kwili
Jak ten wróbelek — dźwignęłam na ręce
I tak powiodłam to stadko jagnięce
W świat, gdzie poniosą oczy...

— Patrzę — z dachu
Jaskółka drobna za nami wyleci,
A że nie miała od ludzi przestrachu,
Więc się z szczebiotem poniesie nad dzieci,
Jakby żegnając właśnie... A był ranek
Zimny i wiatr nam zawiewał do kości,
A słońce tlało jak lichy kaganek;
Tak już sam Pan Bóg uskąpił jasności
Na oną drogę smętną...

— Szłyśmy razem,
Kobiety z dziećmi żałosną gromadą.
Za nami, pobok, strażnicy precz jadą,
I klną, i dziatwę drobną biją płazem,
Nagląc do drogi...