Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya trzecia 046.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A każda rzecz zabita ma dziewictwo swoje.
Aż kiedy poszedł dalej do serca świątyni.
Cofnął się i ogniami zapłonął na twarzy:
Biała Atene, wielkich praojców bogini,
Strącona z narodowych najczystszych ołtarzy,
Leżała w brudnych pyłach, jak martwe tułowy.
Ramiona jej odcięte od piersi i głowy,
Na stopach marmurowych ohydne powrozy,
Któremi ją wleczono przez rzymskie obozy,
A twarz zimna, zwrócona pod ciche błękity.
Milczeniem się skarżyła, bo wzrok był zabity.

A tak w tem spustoszeniu stojąc z gorzkim płaczem,
Puścił z rąk załamanych pochodnie i kwiaty.
Bo nie miał ofiarować komu ani na czem...
A wspomniawszy iż bogi nie mają mściciela,
Usiadł i zakrył oczy połą swojej szaty,
I w boleści nad hańbą przeżył dzień wesela...