Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye seria pierwsza 172.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I w słońce lecieć, jak dwie srebrne strzały...
Ach! jak mi smutno, że nie jestem duchem!...



∗             ∗


W powietrzu słychać szum gwiazdy, co spada...
Morze się łamie do dna z nawałnicą...
W przepaść się rzuca dysząca kaskada,
Srebrną mgławicą...
Anioły białe, w noc wieczną strącone,
Gubią znad czoła promienną koronę...
Całej ludzkości pragnienia i winy
Wrą naokoło straszliwym wybuchem...
Ach! weź mnie z sobą i unieś w błękity!...
Jakże mi smutno, że nie jestem duchem!



∗             ∗


Pójdź! na twych piersiach utul moje skronie
I mów mi słowa anielskie, najcichsze...
Cóż nam do ziemi!... niech wre i niech płonie
W żądz skwarnym wichrze!
Ja — niech tak z tobą na zawsze zostanę,
I niech nad nami gwiazdy zadumane
Mgliste zasłony rozpostrą w milczeniu,
Nieskończoności unosząc nas ruchem...
Pójdź!... czemu bledniesz i drżysz, mój promieniu?...
Ach! jak mi smutno, że nie jestem duchem!



∗             ∗