Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye seria pierwsza 125.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XIII.


Czybyś ty wierzył, mój biały powoju,
Że można z takich wyrwać się uścisków!
Że można zmysły stracić z niepokoju
I że oślepnąć można z nagłych błysków
Szczęścia i ślepo rzucić je na stronę?
Czybyś ty wierzył, co kwiecia koronę
Rzucasz na drzewo i zielone wieńce
Tulisz do niego, gdy grom burzy bije,
Że można rozpleść takie białe ręce,
Co się miłośnie wieszają na szyję,
Że można uciec przed życia ozdobą,
Przestać być dwojgiem, a być tylko sobą!




XIV.


O ciche szumy! o szepty wieczora!
Do was się zwraca zraniona i chora
Dusza, pamiątek pełna i tęsknoty...
Ukójcie wy mnie swojemi pieśniami!
Niech będzie cisza i niechaj nad nami
Zadrgają srebrem błękitne namioty!...
O mój słowiku, piej wtóry miłosne!
Dajcie mi różę, co łono rozchyla
Pierwszej pieszczocie białego motyla,
Niechaj przypomnę ją, miłość i wiosnę!...