Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye seria pierwsza 124.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I uniosły precz, daleko ode mnie!
Szedłem jej szukać; boleścią zmartwiały,
Szedłem jej szukać ; ale nadaremnie
Pytałem ludzi, obojętnych o nią...
Mężczyźni milczą, kobiety się płonią...
A druh mój bliski, com go miał za brata,
Rzekł mi: „Wybornie grasz rolę waryata.”



∗             ∗


Roznamiętniony, zbolały i drżący,
Budziłem ciszę nocną westchnieniami...
Aż wtem uczułem jej oddech gorący
Przy mojej twarzy, och! byliśmy sami!
Przybiegła, lekka, jak senne widziadła,
Dłoń na płonącej skroni mojej kładła,
Pieściła włosy, oczy całowała,
Tuląc się do mnie, różowa i biała;
Z główką schyloną, jak ptaszę, co pije
Rosę, mówiła: „Och! jak mocno bije
Dla mnie to serce! Gdy byłeś daleki,
Tęskniłam! — „Moja! och! moja na wieki!
Jak ty mnie dzisiaj uszczęśliwiasz, droga!”
I zamykałem w zachwycie powieki,
By znów sen taki uprosić u Boga.