Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye seria pierwsza 120.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jak gdyby z dłoni Stwórcy w tejże chwili
Wybiegła ziemia, uwieńczona majem,
I, uśmiechnięta do róż i motyli,
Uśmiechy szczęścia brała od nich wzajem...



∗             ∗


A ludzie... całkiem o nas zapomnieli;
Nic nas nie miesza i nic nas nie dzieli.
Nad nami błękit rozwiesza zasłony,
Za nami pierścień leszczyny zielony,
Przed nami dyszą woniejące łąki;
Wkoło nas kwiatów wpół rozwite pąki...
Cień błędny miga i ściślej jednoczy
Nasze ramiona i wymowne oczy.




IX.


Mybyśmy może nawet byli inni,
Mniej rozmarzeni i dłużej niewinni,
Gdyby zwyciężać przyszło tylko siebie;
Ale już wszystko, na ziemi i niebie,
Razem na naszę sprzysięgło się zgubę.
I ta nas wiosna zdradziła urokiem...
Zioła roniły takie wonie lube,
Księżyć tak wabił brylantowem okiem...