Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye seria pierwsza 110.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
II.


W maleńkim dworku, zgubionym w zieleni
Drzew, z których każde czołem przerastało
Dach niski, kryty słomą poczerniałą,
Na progu wiosny i zimowych cieni,
Jam ją zobaczył; a pierwsza ptaszyna,
Lecąca w niebo, podsłuchała dziwem,
Że serce moje stało się lękliwem,
Że czegoś w gaju śmiała się olszyna,
Że się fijołki rozwiły dziś łzawe,
Że słońce weszło odmiennie jaskrawe...
Że ona miała oczy tak przejrzyste,
Jak niezabudka, kiedy na nią padnie
Rosa; że śledzę, co tam leży na dnie,
I myśl zgubiłem... plotki oczywiste!




III.


Ona nie była piękną, salonową;
Była kobietą z sercem i z wadami.
Może zanadto znała się z kwiatami,
Z czarną jaskółką i żabką majową;
Może za często biegała po łące,
Zrywając dzwonki liliowe i drżące;