Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye seria pierwsza 101.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— „O panie! o pani! słoneczko kwietniowe
Przyświeca tak jasno, tak ładnie...
Czyż żaden płomyczek na główki, na płowe,
Wioskowych pacholąt nie padnie?
Czyż mi tak co wiosna trzepotać napróżno
U okien skrzydłami czarnemi?
I kiedyż wybiegną ptaszynę podróżną
Wieściami powitać dobremi?
I kiedyż gniazdeczko pisklętom uwinę
Pod strzechą szczęśliwą, wieśniaczą?
I kiedyż tu światłem ubogą dziecinę,
Jak chryzmem, na życie naznaczą?” —



∗             ∗


— „Ach! widzisz, nie mogę dziś słuchać z uwagą;
Myśl moja ucieka z jaskółką,
I leci nad wioskę odartą i nagą...
Mój drogi! zajmijmy się szkółką!
Niech biedne te dzieci nie rosną tak dziko,
Wszak kraj do ich czynów ma prawa”...
— „Hm! chłopu nauka, co najmniej ryzyko...
Czytajmy, jeżeliś łaskawa!” —



∗             ∗


— „O panie! o pani! za morzem, za sinem,
Plon myśli runieje, dojrzewa...