Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye seria pierwsza 084.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jak król boleści, w straszliwej purpurze,
Zasiadł na zgliszczów i rumowisk tronie
I wsparł się, chwiejąc, na zgwałconym murze,
Na wyłamanych bramach i okopach,
I był, jak gdyby skamieniałym jękiem,
Jakby krwi plamą rzuconą w przestrzenie,
Która tron Boga plami w straszne cienie...
Morze, rozdarłszy pian swych szatę białą,
Jak niewolnica, tuż przy jego stopach,
Niepocieszone w żalu swoim, łkało,
Wzniesioną piersią tłukąc się o brzegi.



∗             ∗


Komu ty, nocy przerażeń i klęski,
Tulisz dziś oczy w sen cichy, w sen błogi?...
Zwyciężonemu u bezsennych powiek
Migają widma rozpaczy i trwogi;
A tam, gdzie orzeł ulata zwycięski,
Nad rzymskich legij błyszczące szeregi,
Gwar pieśni, śmiechów, okrzyków wybucha,
Jak oddalona burza jakaś głucha...
Tak idzie, walcząc, przez życie swe człowiek:
Tryumf i rozpacz, szczęście i tęsknota
Jednakim wichrem duszą jego miota.
W rozkwicie złudzeń, w nadziei pogrzebie,
Nigdy nie zdoła posiadać sam siebie.