Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye seria pierwsza 078.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przechodzień ledwo chciałby rzucić okiem, —
Wszystko to, biedne, zużyte, wytarte
I tylko tyle, co krwawa łza warte,
Wiosło i odzież, i łódka i sieci,
Są wielkim skarbem wielkiego nędzarza.



∗             ∗


On się docisnąć wśród ludzkiej gromady
Nie mógł do chleba innego; więc, cichy,
Odszedł na stronę, i gdy godownicy
Życia wznosili kipiące kielichy,
Stał nagi, głodny, spragniony i blady...
Aż związał sieć swą i zbił łódkę małą,
Wystrugał wiosło i odtąd, wśród trudu,
Z kapryśnej fali wyławiał kęs chleba...
I tylko śledząc wiecznie tajemnicy
W głębiach wód rwących, źrenicą zdrętwiałą
Odwykł spoglądać na lazury nieba,
Tylko pracując, przestał czekać cudu.




III.


Lecz cud się właśnie stał — tu, dziś, przed chwilą.
Tam, kędy Rodan, jak ptak biały, leci