Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye seria pierwsza 057.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


Draperyą przejrzystą, jak dźwięk i jak woń,
Owija ciało,
I wianek wesela przypina na skroń
Słoneczną strzałą.
Schylona nad źródłem rozpływa się w śmiech
Swawolnej dziewy,
I wróży z kukułką i ginie wśród ech
Pomiędzy drzewy.
Przez kamyk, co drażni kryształy tych wód,
Mknie jak kaskada...
Z klekotem bocianów ciągnących z nad błót
Na dach twój spada.
Gdzie jabłoń różowy rozpuszcza już pąk,
Patrzy z zieleni...
I rada się kładzie na puchu twych łąk
Smugą promieni.
Czaruje fujarki, poddając im ton
Przeciągły, śpiewny...
Na starej cerkiewce rozdźwięka, jak dzwon,
W hymn rośnie rzewny...
Aż z trzaskiem łuczywa do chaty, jak duch,
Na chwilę wpada,
I mrozi ci serce, i pieści twój słuch
Dumka, ballada...
I ducha twojego nawiedza, jak gość
Z krainy cudu...
Orzeźwia w omdleniu i mówi łzom: „dość”,
Wyjarzmia z trudu.