Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye seria pierwsza 047.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Hanon padł martwy, oczyma upiora
Wpatrzony w bóstwo, nad którego czołem
Węże błyskawic zaplotły się kołem,
Rzucając łunę ognistą, czerwoną,
Na brew zmarszczoną i kamienne łono.



∗             ∗


Przez tego trupa z obliczem zczerniałem,
Co drogę wpoprzek zawalił swem ciałem,
Nikt nie śmiał dłoni ściągnąć; a wśród ciszy
Słychać, jak piorun warczy, grozi, dyszy...
— Niechaj śmiertelny zmazy swej się lęka;
Bowiem grom dzierży wiekuista ręka.




VII.


Z brzegów tymczasem wrzawa się podniosła:
Krzyki powietrze sieką, jako wiosła;
Piersi, jako żagiel statku, wzdyma burza;
A lud, jak odmęt, prze się, kipi, nurza,
I wre, i szumi, i pryska w przestworza
Pianą uniesień. — Augur z oddali
Spojrzy i rzecze: „oto są dwa morza,
Lecz spokój mędrców jest po stronie fali”.



∗             ∗