Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 8 213.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

W oczy wam świecić przykażę umyślnie...
Który więc żyw jest, niech obiera sobie
Gwiazdę żywota, a śmierci — kto w grobie.

...Może przed wami rozwalę wierzeje
Burz, jeśli godnych osądzę was gromu.
Może dam tylko pierzchliwą nadzieję:
Liść suchy z dawno uwiędłych chwał stromu[1].
Może wam w uszy krzyknę: Dnieje! Dnieje!
Wschodowa łuna czerwieni dach domu...
Palą się srogie, ogniste obłoki...
Wstawajcie! Czas wam zbierać się na roki!
............

...Może was puszczę, legjony niezłomne,
Na wielkie boje, na boje swobody,
Może wam czyny natchnę wiekopomne,
O których śpiewać zaś będą rapsody.
Może zapalę pochodnie ogromne,
Przy których ujrzą skon wielki — narody...
A jeśli ognie dusz waszych ugasną,
Może wam duszę oddam — duszę własną.

...Może was zamknę na nowo w ciemnicy,
Gdzieście przetrwali sto lat w waszym grobie,
A nie umieli wskrzesnąć — niewolnicy —
Ni wyjść, mur śmierci rozwaliwszy sobie
Bijącą piersią, w świetnej błyskawicy
Rozpaczy. Nie wiem jeszcze, co z was zrobię..
— Cud świata... Życia nowe płomienisko...
Nie wiem. Na ducha czekam. Duch już blizko.

...Może popędzę was, jako heloty,
Skutych, u taczki powszedniego chleba...
Was, coście mieli też różano-złoty
Świt i na skrzydłach latali do nieba...

  1. Por. t. VI, 64.