Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 8 015.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

I serca zbudzone zabiły
Nadzieją braterskiej otuchy,
I poczuł niewolnik, że jeszcze ma siły
Zatargać swojemi łańcuchy!

Lecz zlękły się króle i zlękły się cary
Tej ludów słowiańskich biesiady...
I sojusz bezprawia wznowili swój stary
I stare swe gwałty i zdrady.
I skinął car głową pijaną,
A insi pojęli to hasło...
Welehrad zamknięto, rozkazy wydano,
Nad rabem znów słońce zagasło!

Lecz mało im było wziąć wolność Słowianom
I mało zgnieść karki narodów;
Większego tryumfu zachciało się panom:
W Morawie zachciało się godów!
I tam, gdzie się bracia rodzeni
Zejść mieli, na grób Apostoła,
Tam Habsburg z nowymi układy w kieszeni
Dłoń krwawą uścisnął Mongoła.
............
Przekleństwo tyranom! Przekleństwo ich tronom,
Co stoją na grobach swobody!
Przekleństwo tym berłom, tym krwawym koronom,
Co gnębią słowiańskie narody!
Po trzykroć im klątwa i wzgarda!
Poznają, gdy przyjdzie godzina,
Jak silne jest ramię, jak dzielna i harda,
Jak bratnia jest pierś Słowianina!