Ta strona została przepisana.
Taż sama okolica, dzień znojny, południe. Na odłamie skały siedzi SYZYF. Krótka bluza kamieniarza, ręce i nogi obnażone głęboko, postać potężna, rzucająca cień krótki, czarny. Zgiełk od strony miasta rośnie i opada.
Podpalacz! Podpalacz! Chwytać podpalacza!
Tu szedł... Tędy uciekał...
Wiatr w polu łapaj! Hu, co dymu wali!
Sto uncyi złota za głowę podpalacza! Sto uncyi złota!
W Ogień wsadź rękę, głupcze! Będzie ci zdrowiej, niżbyś po nią sięgał.
(oddala się)
Sto uncyi złota za głowę... Sto uncyi...
Hu, jaka łuna! Tęgom ich podkurzył!