Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 7 110.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
PAN.

Posłuchaj.
Jeżeli kochać mnie będziesz, ja, dziewko,
W moim ci dworze dam białą świetlicę,
Wstąg ci nakupię kram cały złocistych
I do roboty zaganiać nie będę.
Tylko mnie kochaj... kochaj...

EWA.

Puśćcie, Panie!

PAN.

Cicho, ty wiedźmo! Czego krzyczysz?

EWA.

Ale!
A nie widzicie, jak to na wyrębie
Ta osiczyna drży ze strachu o mnie?
Ta osiczyna to jest moja siostra,
Bom ja w chałupie u tatusia jedna.
A nie widzicie, jak się ten dąb trzęsie,
Jakby chciał podnieść sękate ramiona
I mnie obronić... To jest brat mój, Panie,
A nie widzicie, jak mgła wstaje sina,
Żeby mnie zakryć swoją chustą białą?
To matki mojej duszyczka, co w niebie
Spokoju przez nas nie ma...

(płacze)
PAN.

Dziewczę moje,
Nie płacz, bo myśleć będę, że to gwiazdy
Płaczą nad ziemią brylantową rosą...
Nie płacz... Stój chwilkę... Ja twą stopkę bosą
Chcę zapamiętać, bo tutaj rozkwitnie
Jutro konwalja leśna, gdzie ty stoisz.
No, nie uciekaj! Czego ty się boisz?