Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 7 080.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I stała się mowa twoja silna i piękna, świeża i bogata, męska i dziewicza i miała w sobie moc czarodziejską wzruszania serc ludzkich i miała w sobie głos synogarlicy i jęk Izajasza.
I widziano ją, sypiącą gwiazdy i łabędzie puchy, i widziano ją, bijącą, jak grom i jak piorun, a głowy królów chyliły się przed nią.
I zakwitła mowa twoja pieśnią, i stałeś się słowikiem narodów.
A zaś wyrosła pieśń twoja i odziała się niezwłędłym majem. Jak lipa, miodem wonna a rojem pszczelnym brzęcząca, tak wyrosła. I rozkorzeniła się, jako dąb starowieczny, iż jej nikt nie wyrwie aż na wieki.
Nad wodami stała, jako wierzba, z której fujarki biorą, a jako osika, z której uczyniona jest surma smętna, bojowa. I poszedł głos jej po granicach moich i ograne są granice moje. A gdzie pieśń twoja żywię, ja jestem.
— I rozpaliłam ogniska twoje i zgromadziłam wieczornice twoje; i dałam lnom twoim srebrzystość miesięczną, a chatom twoim trzaskanie łuczywa; i dałam długie zmierzchy zimowemu niebu twemu, i dałam tęskność piersiom twoim, abyś śpiewał.
I rozpaliłam jutrznię zaranną i wypuściłam wiatr ciepły z jugu i rozwiośniłam pola twoje i dałam piersiom twoim nadzieję, abyś śpiewał.
I ukazałam lirnikom ślepym rzeczy dawne i rzeczy minione; i nauczyłam trawy mogilne szeptów cichych, aby im wtórzyły. Zadumę i siność stepu — ja przędłam.
I wypuszczałam wicher, aby wichrzył włos siwy gęślarzy twoich, kiedy krzywdy twoje śpiewali; i trzymałam go za pióra jego, iżby cisza była, kiedy śpiewali twą sławę.
I podniosłam zagasłe źrenice lirnika w dalekość czasów, jako perły białe; a ślepcom dałam widzenie