Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 7 014.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nim wsiąkną w jakieś drogi mleczne,
Nim buchnie hejnał zórz.
............

Ach, ta przecudna, cicha łąka,
Gdzie myśl się moja we snach błąka,
Jak lekki tuman mgły...
— Szatan tam po niej chodzi nocą,
Gdy się stokrocie gwiazd rozzłocą,
I roni gorzkie łzy.

Z zwieszoną głową chodzi blady,
A gdzie anielskie ujrzy ślady,
Zgubionych lilij pęk,
Przypada usty gorącemi
Do tej ścieżyny, do tej ziemi,
Wybucha w głośny jęk.

I w płacz uderza, w głośne łkanie,
I śniade czoło kłoni na nie,
Całuje ślady stóp...
Bez dumy płacze i bez mocy,
Aż zajdzie w pomierzch czarnej nocy,
Jak w najczarniejszy grób.
............

A zaś anioły idą rano
Ścieżyną w perły usypaną,
Rój cały chodzi rad...
Wtem nagle ujrzą łzy szatana,
I upadają na kolana,
By zetrzeć z ziemi ślad.

I myją go rannemi rosy
I ocierają w złote włosy,
W lilje kwitnące z rąk...
I ocierają w jasne szaty,