Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 6 138.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W nizinie wioska pstrzy się, barwi, bieli,
Z ceglanych dachów silnej akwareli
Jakaś wyniosła wieża w niebo strzeli.

Za wioską świat tak faluje, jak morze...
Pagóry idą w zachodnią gdzieś zorzę,
Pola się ścielą w oblasków rozdroże...

A za mną stoi bór i liść kołysze
W głuchym poszumie i szepce i dysze...
— Cicha, w milczącą, wielką wsiąkam ciszę.

VI.

W przestrzeniach nieskończonych
Nie mogę stracić siebie.
I jestem w każdej gwiaździe
Na rozgwieżdżonem niebie,
I jestem w każdym dreszczu
Tej wieczorowej ciszy,
A kto tchu ziemi słucha,
Ten dech mój w nim dosłyszy.

Na jednej ze mną fali
Niosą się smutki świata,
I jeden żar nas pali
I jeden wichr oblata...
A duch mój, gdy uleci,
Uleci lub upadnie,
Wybłyśnie gwiazdą w niebie,
Lub perłą w morzu na dnie.

VII.

A kiedy błyśnie nowy wschód
Zorzami wieczystemi,