Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 6 074.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Oj, nie, mateńko! Nie świerszcz to woła!
To są skrzypaczki rajskie anioła...
To anioł gra tak na onej drodze,
Co ja nią idę... co nią odchodzę...

— Jeszczeć się skrajem dopala boru
Ognisty rąbek łuny wieczoru,
Jeszczeć się modrzy ten pomierzch siny...
Jeszczeć ci pożyć, Jaśku jedyny!
............

Skróś izby lecą szepcące głosy,
Za czarnym borem zgrzyt słychać kosy...
Za czarnym borem trawa się chyli,
Cości łka w izbie, wzdycha a kwili...

— Co to, mateńko, za oknem płacze?
— To wierzba, synku, w szybę kołacze...
Wierzba, Jasieńku, trzęsie listkami...
...Święta Panienko, módl się za nami!

— Oj, nie, mateńko, to płacze chata,
Że mi już od niej... że mi ze świata.
To strzecha płacze nad głową moją,
Że domowinę inszą mi stroją...

— Jeszczeć różaność mieni się w niebie,
Jeszczeć, Jasieńku, pora na ciebie...
Jeszcze się rosy nie bielą w łące,
Jeszcze serdeczko bije mdlejące!...
............

— Co tak, mateńko, huczy z daleka?
— Cichoj, synaczku, to płynie rzeka,
Rzeka bystremi płynie wodami...
...Święta Panienko, módl się za nami!